Kotku, zamknij swoje szkarłatne od bólu oczęta, daj się ponieść wyobraźni i powiedz mi, jak wygląda dla ciebie osoba ruda ? Hmm, pewnie wyobraziłeś sobie osobę o bujnych, kręconych włosach, zielonych oczach, cerze bladej jak ściana pełnej piegów? Osobę wysoką, w nadmiarze wychudzoną, taką jakby połamaną. Stój ! Nie otwieraj ich jeszcze ! Wyobraź sobie jeszcze, jak według ciebie zachowuje się taka osoba ! Czy jest z zamiłowania molem książkowym, wiecznie się uczy, doskonali siebie i swój umysł? Czy jest osobą aspołeczną, bez przyjaciół, wyśmiewaną i publicznie poniżaną? Czy taka osoba jest grzeczna i nigdy by nawet nie nagięła ważnej dla człowieka granicy? Czy nigdy się nie uśmiecha? Czy nawet nie byłaby wstanie oczarować swoją osobą żadnego człowieka, a już nawet nie mogłaby przyciągnąć na siebie spojrzenia, żadnego, ale to żadnego przystojnego mężczyzny? Czy w nocnym klubie byłaby tylko wytykana palcami ? Tak ? W takim razie jesteś bardzo ograniczoną osobą do przyjętych norm, a twoje przekonanie co do osób rudych i (według ciebie) brzydkich jak noc, trzeba zmienić w trybie natychmiastowym !Do obalenia tego mitu posłuży nam pewna interesująca dla wielu studentka Amsterdam Collage, Miru Fallow. Ta


gwałconą przez jej ojca chrzestnego, którego i tak w końcu zastrzeliła więc ... to nic takiego. A jak stoi z nauką ? Trudno jej to przychodzi, zamiast tego ona wiecznie imprezuje, doprowadzając do ciężkiej rozpaczy swoich wykładowców. No cóż. Mieszka w akademiku, pokój numer 4, zawsze chętna do przyjmowania gości i do wyprawiania w nim licznych imprez. To według niej taki fajne ! Ale dla ekipy sprzątającej już niestety nie, ale przecież za coś im w końcu płacą !
Dla tych, którym nie chciało się czytać ...
Imię i nazwisko : Miru Agnes Fallow
Urodzona : 24 grudnia 1993 roku w Norwegii
Orientacja : Biseksualna
Zamieszkała : W akademiku
Praca : Aktualnie się uczy
Wzrost : 160 cm
Waga : 45 kg
Stan cywilny : Wolna
Dodatkowe :
- kocha imprezować
- jest kochliwa
-zabiła swojego ojca chrzestnego, była sierotą
Powiązania :
Brandi Jones - każdy wie, Miru nienawidzi się uczyć, a zamiast tego uwielbia imprezować, gdyż jak sama mawia "impreza jest dobra na wszystko!". Nic dziwnego, że prędzej, czy później młoda studentka zaliczyłaby niezłą wpadkę związaną z egzaminem z biologi, przez co mogłaby nie zaliczyć semestru. Teraz dziękuje Bogu, że z pomocą przysłał jej niejaką Brandi Jones, która w błyskawicznym tempie pomogła jej w nauce. Za to, ruda dostarcza dziewczynie zaproszenia ja każdą imprezę w mieście.
Brandi Jones - każdy wie, Miru nienawidzi się uczyć, a zamiast tego uwielbia imprezować, gdyż jak sama mawia "impreza jest dobra na wszystko!". Nic dziwnego, że prędzej, czy później młoda studentka zaliczyłaby niezłą wpadkę związaną z egzaminem z biologi, przez co mogłaby nie zaliczyć semestru. Teraz dziękuje Bogu, że z pomocą przysłał jej niejaką Brandi Jones, która w błyskawicznym tempie pomogła jej w nauce. Za to, ruda dostarcza dziewczynie zaproszenia ja każdą imprezę w mieście.
Notki :
[Witam was na blogu ! Oh, jakże długo zbierałam się do napisania tej kart :( Ale udała się ! W prawdzie nie jest jakaś genialna, ale zawsze coś... Twarzy użyczyła Ebba Zingmark. Tymczasem zapraszam do wątków i powiązań)
12 komentarzy:
[ Wyszło przez przypadek :P Jasne, zawsze chętna na wątki :)]
[ Greta jest nowa w Amsterdamie, więc może coś w stylu, nowo zapoznanej dziewczyny? Widać, że mam pustkę w głowie :P ]
[Miałam napisać, że nie cierpię marysueizmu. Ale ona nie jest Mary Sue. Lubisz długie czy krótkie wątki? :D Mam nawet pomysł na powiązanie.]
[Bran kiedyś jej pomogła w nauce, dzięki czemu M. zaliczyła jakiś przedmiot związany z biologią lub chemią. Dzięki temu ma zaproszenia na każdą imprezę :D Hm?]
[Ja wymyślam - Ty zaczynasz :D]
Brandi nie lubiła klubów, serio. Wydawały się jej sztuczne; te wszystkie zapacone, śmierdzące ciała, to ocieranie się, ta seksualność, która zamiast być erotyzmem, była pornografią - to nie był świat Jones. Chociaż, w sumie, jeśli pójdzie w stronę naukową, takie miejsca byłyby świetne do opisania jako grupowe szukanie partnera gatunku homo sapiens...
Z trudem tłumaczyła sobie, dlaczego przyszła w takie miejsce. Może to fakt, że Alice lubiła, kiedy ktoś z nią tu wchodził? Potem, oczywiście, zaczynała się bawić, a następnego dnia opowiadała, z kim spędziła noc. Dlatego też tej nocy Bran jedynie usiadła przy barze z zamiarem wypicia jednego piwa. Potem zamierzała wyjść. Ot, tak; zbyt głośna muzyka, zbyt napaleni gówniarze, zbyt nachalni faceci w jej wieku. Bo ileż można odmawiać tańca-macańca?
Jones westchnęła, upijając pierwszy łyk piwa. Będzie ciężko.
[Też już jesteś w powiązaniach :D Btw, w podpisie masz "Miur"]
Brandi już miała się zwijać, kiedy zauważyła Miru. Uśmiechnęła się, a potem dźgnęła ją palcem pod żebro.
- Cześć - powiedziała.
W tym momencie do baru podeszło dwóch spoconych, zmęczonych i najwyraźniej wygłodniałych seksu panów. Brandi obrzuciła ich spojrzeniem, a widząc, że oboje wydają się znać jej koleżankę, rzekła:
- Oni chyba do Ciebie. - W tym momencie jeden z nich przysiadł się obok Bran i jak to pijany, zaczął coś bełkotać, nie zwracając uwagi na to, czy Jones słucha, czy nie; nie słuchała. - Możesz zabrać kolegę? Nie bardzo jestem zainteresowana, a nie chcę go za bardzo zranić, czy coś...
Cała Miru! Brandi wstała, odwróciła się do typa, zmierzyła go wzrokiem, a potem powiedziała głośno "NIE, SPIERDALAJ" i usiadła ponownie, zamawiając kolejne piwo. Nie zwracała już uwagi na owego chłopaka do momentu, kiedy poczuła jego dłoń... na swoim pośladku.
Westchnęła. Nie chciała, ale musiała. Zamachnęła się i prawym sierpowym zdzieliła go w twarz. Poleciał w tył jak długi... i nie wstawał przez jakiś czas. Brandi za to ruszyła w stronę wyjścia.
Nienawidziła, gdy ludzie byli tak nachalni. Zdarzało się to też z dziewczynami, ich nie biła z zasady, zazwyczaj prosiła jakiegoś faceta, by się nią zajął lub towarzysza czy towarzyszkę owej dziewczyny. Ale co zrobić, kiedy mężczyzna jest dwa razy większy, pijany i nie rozumie prostego nie?
Stanęła pod klubem, zastanawiając się, co dalej. Przeczuwała, że jak stąd nie pójdzie, mogą być problemy. Póki co, była jedna niewiadoma - jak stąd dojść do domu?
Brandi spojrzała na Miru. Pokręciła głową, odetchnęła świeżym powietrzem. Zwróciła wzrok na ulicę.
- Nie lubię takich zagrywek - powiedziała wprost, jednocześnie przeczesując ciemne włosy palcami. Cholera, jak ona stąd się dostanie do domu? - Gdzie tu jest najbliższy przystanek autobusowy? Wiesz może? Swoją drogą, pięknie się schlałaś, wiesz?
Bran udało się tak schlać w... przyszłym miejscu jej pracy. Skończyła wtedy z ówczesnym szefem w łóżku, ale zasnęła w czasie igraszek - a przynajmniej tak się jej wydaje, bo prócz tego, że ona była naga, nic innego nie wskazywało, że mogło między nimi do czegoś dojść. W reszcie przypadków, Bran zachowywała umiar. Potrafiła bawić się bez alkoholu.
- Albo tramwajowy? Albo jakiś postój taksówek? Cokolwiek?
Greta wracała akurat ze swojego butiku. Pożegnała wszystkich pracowników i zamknęła drzwi za sobą. Po drodze do swojego mieszania, zawsze mijała, często odwiedzany i znany amsterdamski club. Muzyka roznosiła po całych ulicach, a chodniki trzęsły się aż od potężnych bassów.
Idąc tak, z masą kartek, teczek i torebek, spojrzała przed siebie i zauważyła dziewczynę w stanie lekko "muśniętym". Widziała jak spuszcza głowę w dosyć niewładny sposób. Może coś jej jest? Podbiegła do niej, starając się nie wypuścić dokumentów i nie wywrócić się dodatkowo. Czuła się trochę jak gazela biegając w tak wysokich obcasach.
- Wszytko OK? - zapytała pochylając się nad dziewczyną. - Nic Ci nie jest?
- Mi dom potrzebny, ale Tobie... Cholera. Najwyżej do Tońka zadzwonię, choć pewnie rucha się teraz z jakąś krową... - mruknęła do siebie, wzdychając ciężko. - Nie, wiesz co... Ty nie powinnaś w ogóle wrócić do domu? Ja idę piechotą, skoro innego wyboru nie mam, nie zostanę tutaj.
Spojrzała na rudowłosą. Cholera; skazała się teraz na pijaną małolatę. Bo przecież jej tu w takim stanie nie zostawi. Gdyby tak zrobiła, mogło się coś stać, a wtedy nie wybaczyłaby sobie, nie wspominając już o tym, ile problemów by jej to przysporzyło. A przecież ostatnio miała ich wystarczająco dużo...
- No nic. Masz numer na taksówki? - zapytała.
[Przypominam o dopisaniu się na Listę Obecności.]
Prześlij komentarz