OLGA PAWŁOWICZ
Wykładowca
literatury |wielbicielka polskiej poezji, rosyjskiej prozy i…skandynawskiego
dramatu |Poetka| wielokrotna emigrantka | prawosławna | wielbicielka Nietzschego
Fotografia: http://www.olenaleonenko.com/foto/3/big/1.jpg
Gdy zaproponujesz studentowi
miejscowego uniwersytetu wino, a ten zapyta, czym
jest
właściwie pragnienie, a czym trunek, powołując się na Kierkegaarda- najpewniej
czekają
go egzaminy u Olgi Pawłowicz.
Sama
Olga- wysoka i smukła, w obcisłych czarnych spodniach i skrojonej po męsku białej
koszuli, przewiązanej w supeł na wysokości pasa- stanowi raczej swoistą
zagadkę. Swoje pochodzenie określa jako ‘słowiańskie’ i akcentuje je, dodając
do ubioru elementy tamtejszego folkloru, tak jednak różnorodne, że z jednakowym
przekonaniem opisuje się
ją jako Polkę, Białorusinkę, czy Ukrainkę.
Nazwisko, będące częścią niewiadomej, prawdopodobnie zmieniła, podczas jednej z
wielu podróży.
Do
Amsterdamu przybyła z Rosji, gdzie, jak mówią, udzielała się w artystycznej
bohemie.
Lata
cyganerii znaleźć miały odbicie w ekscentrycznym trybie życia prelegentki; na
porannych zajęciach pojawiała się z podkrążonymi oczyma, niekiedy tak
napuchniętymi
od
nieprzespanych nocy, że z trudem przychodziło jej je otworzyć.
Przechodząc
ulicą pozostawiała po sobie zapach drogich perfum i niewywietrzałego cygara, z
którym jednak de facto nigdy jej nie
przyłapano.
Krótko
po przyjeździe do Holandii, bo jeszcze przed upływem kwartału, zyskała miano
prawdziwej legendy. Jej wykłady przyciągały tłumy; podczas gdy przerażeni
studenci modlili się o ich koniec, wolni słuchacze, okupujący miejsca na
podłodze, skandowali, prosząc o więcej szczegółów.
Oczywistym
stało się, że nikt, kto szczególnie uzdolniony nie jest, literatury nie
zaliczy.
To,
o czym mówiła, niejednokrotnie wykraczało zresztą poza słowo pisane- brodzący
w
mieszance prozy, poezji, malarstwa, muzyki i filozofii oblewali kolejne
egzaminy, a lista studentów uszczuplała się. W razie, gdyby któryś w
wychowanków nie miał jeszcze dosyć widoku pani profesor, wynajmowała pokój w
akademiku. Mimo tej bliskości, jej prywatność osiągnęła stan absolutny i nienaruszalny.
Owszem, plotkowano, niczego nie wiedziano jednak na pewno. Gdy jakiś odważny
mieszkaniec akademika zapytał, czy to prawda, iż jest w rzeczywistości
dwudziestopięcioletnią dziewicą, roześmiała się.
Tylko jeden fakt jest prawdziwy-
oświadczyła i choć nie stwierdzono, który, progu jej pokoju przy Haarlemmerstraat nie przekroczył
jeszcze żaden mężczyzna. Nie. Kobieta także nie.
Informacje na marginesie:
- Nienawidzi dzieci,
- Jej egzaminy zwykło się nazywać "zaliczeniami z myślenia",
- 3/5 studentów, zapytanych o Olgę, marszczy brwi i wygłasza pompatycznie "Każda filozofia jest utopijna!",
- Zagadnięta o swoje rzekome wykształcenie pianistyczne prycha, przyznając wyższość słowa nad dźwiękiem.
3 komentarze:
[Też uwielbiam Nietzsche'ego. Jedyny filozof, którego twierdzeń nie wyrzuciłam z głowy mimo upływu lat. Kierkegaard zaś był pierwszym filozofem, którego pomysły poznałam. Chyba się polubimy za tę słowiańskość i zamiłowanie do słowiańskiego folkloru.
Hm. Brandi i Olga muszą się znać, bo ciężko będzie je poznawać ze sobą - nie znajdziemy żadnego punktu, przynajmniej teraz. Uderzyłabym w muzykę - tylko czy Olga gdziekolwiek gra?]
[Bo Nietzsche miał sporo racji, tylko podręczniki zrobiły z niego ideologa nacjonalizmu, stąd też Olga podkreśla, że w zasadzie każda filozofia jest utopijna, bo do utopii dąży. I każda jest wyrazem ekstremizmu, bo bez niego nie ma mowy o ideologii. Olga nie gra, ale sucha, wiec jesli Brandi wystepuje,tak moga sie poznać. Brandi moze tez goscinnie pojawic sie na wykladzie Olgi]
[Nietzsche jest, niestety, za często tłumaczony przy Hitlerze.
W życiu, Bran jest kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi o muzykę. Na wykład też nie przyjdzie, bo jeszcze nie studiuje, a kiedy zacznie - to medycynę, więc jak najbardziej się nie spotkają. Inny pomysł?
Ach, i odpisujemy pod kartami innych postaci. (;]
Prześlij komentarz