LISTA POSTÓW

sobota, 11 sierpnia 2012

Jeśli posłuchamy głosu dziecka, które mieszka w naszej duszy, oczy nasze znowu nabiorą blasku.

Cassie Winslet
19 lat, czyli ostatnia klasa liceum
Urodzona 4 czerwca 1993 w Londynie 
 
Jest uczennicą liceum.
Uwielbia grać w siatkówkę i dobrze jej to idzie. W końcu miała jakiś powód, żeby być kapitanem drużyny w Londynie, z którego uciekła...
 

 Cassie jest typem dziewczęcym ( nieprzeciętna romantyczka), dba o swój wygląd, jest z reguły łagodna, jednak wykazuje też temperament, do którego idealnie pasuje kolor jej włosów. To, że jest miła i towarzyska, że często słowa potrafią ją zranić, nie oznacza, że nie potrafi być na prawdę twardą osobą, bo to kłamstwo. Jeżeli trzeba, to poświęci się dla przyjaciół lub zripostuje 'atak' na siebie.
Winslet nienawidzi tak zwanych 'cwaniaków' i ludzi, którzy uważają, że są lepsi od innych, gardzi nimi. Dziewczyna ceni sobie szczerość i wierność, ale mimo, że wygląda na ufną, to tak nie jest. Wbrew pozorom bardzo łatwo ją zranić, więc broni się przed tym, jak przed ogniem. Często jest dziecinna, co wielu osobom nie odpowiada. Na szczęście Cassie ma to w nosie. Taka już jest i nie ma zamiaru się zmieniać. 


Historia
Cassie żyła w dość normalnej rodzinie dopóki nie zamordowano jej matki. Po śmierci jej rodzicielki jej ojciec popadł w depresję, nie zwracając uwagi na córkę. Zaczął pić, nie wracał na noc do domu. Dziewczyna musiała radzić sobie sama. Pewnego dnia natrafiła w internecie na strone Collegu w Amsterdamie. Nie miała nic do stracenia, więc postanowiła wyjechać. Miała dosyć spore oszczędności. Nic nie stało jej na przeszkodzie. Zostawiła list ojcu, oznajmiając, że wyjeżdża i pojechała zostawiając ojca, bo wiedziała, że i tak nic przy nim nie zdziała. W Amsterdamie próbuje zapomnieć o katastrofie i zacząć nowe życie.
 
Ciekawostki:
-Lubi śpiewać i dobrze jej to wychodzi
-Uwielbia słodycze
-Nienawidzi plotkar, pozerów oraz ludzi, którzy na siłę chcą być fajni
-Kocha oglądać horrory, choć czasem się boi
-Kolekcjonuje kolczyki
-Nie lubi niechlujnych ludzi
Powiązania:
[To uzupełnię po uzgodnieniu] 

 



11 komentarzy:

Kotofil pisze...

[ A będziemy mieć wątki dłuższe niż pięć zdań? :) Bo jeśli tak, to zapodaj fajny pomysł, a ja zacznę w wolnej chwili. ]

Kotofil pisze...

[ Nooo, to nawet pasuje do CC, tylko nie wiem za bardzo jako to rozwinąć. ]

Kotofil pisze...

[ Nie sądzę. Chyba, że Cassie by go poprosiła. Chodziło mi bardziej o takie 'korepetycje' for money, gdzie byłoby mu to na rękę ;) ]

Anonimowy pisze...

[Hm, hm. Tylko zupełnie nie wiem, gdzie mogą się spotkać albo skąd znać. Imprezy mi się już znudziły Oo Uderzyłabym w tę siatkówkę, chociaż nie bardzo wiem, jak, bo Bran już do liceum nie chodzi, a siatkówki też nie trenuje. Chyba,że masz jakiś pomysł? Chyba, że C. działa w wolontariacie? :D]

Anonimowy pisze...

[Nie cierpię wątków "wpadanych". Są sztuczne. A wolontariat... Myślę, że Bran tam robi trochę za pomoc medyczną, wobec czego zdarza się, kiedy weterynarza nie ma, na przykład szczepić psy czy zajmować się tymi, które zostaną przywiezione od patologicznych właścicieli czy coś w ten deseń. I powiedzmy, że zaczniemy w ten sposób - nikogo nie ma, a przywieziono ledwo żywego psa, takiego, który wręcz zdycha z pragnienia i głodu, którego znaleziono przywiązanego w lesie... Niech to będzie duży pies. Bran będzie potrzebować kogoś do pomocy i wypadnie na C. Pasuje?]

Kotofil pisze...

[ Nie wiem, widziała go kiedyś w filharmonii, albo odwiedziła znajomego na uniwerku i zajrzała do sali muzycznej, gdzie grał? ;) ]

Anonimowy pisze...

[Kochana, ale Ty zaczynasz :D]

Anonimowy pisze...

[Przypominam o dopisaniu się do Listy Obecności.]

Anonimowy pisze...

[To byłby gabinet weterynarza przy schronisku, w którym udziela się C. Bran potrzebowałaby pomocy, poprosiłaby dyrektorkę o jakąś wolontariuszkę, a ta przysłałaby C. Hm? :D]

Anonimowy pisze...

Brandi też zaczynała w zwykłym wolontariacie, ale w związku z obyciem w medycynie, szybko zaczęła asystować weterynarzowi. Nie wyglądało to jakoś wyjątkowo, najczęściej polegało na przytrzymaniu zwierzęcia, czasami na zrobieniu zastrzyku czy podaniu kroplówki. Kiedy zaś weterynarza nie było, opatrywała psy, koty, robiła to, co było dość proste. Do ważniejszych spraw wołano weterynarza.
Tego dnia przywieziono do niej psa totalnie głodnego, totalnie odwodnionego, po prostu zaniedbanego do tego stopnia, że Bran otworzył się aż nóż w kieszeni; gdyby dorwała zwyrodnialców, przywiązałaby ich do drzew i postawiła psychopatę na czatach z bronią naładowaną. Ot, by ten tydzień czy dwa leżeli pod pniem bez możliwości ucieczki, bez picia, jedzenia, robiąc pod siebie.
- Cześć. Bran jestem - powiedziała, podając dziewczynie rękę. - Wybacz, że przez rękawiczkę... Po prostu musisz mi przytrzymać psa. O, tak - powiedziała, pokazując dziewczynie, jak to zrobić - bo muszę mu wygolić łapę i podać kroplówkę. Nic trudnego, ale może się trochę szarpać.
Jej głos był jakiś napięty, niechętny, zły. Psa traktowała trochę mechanicznie, bez czułości - ot, jakby chciała wykonać tylko swoją pracę. Faktem było jednak to, że miała ochotę zabić człowieka, który zostawił to zwierzę. Jej złość... Cóż, Bran zła to Bran niebezpieczna. I w tym momencie byłaby skłonna igłą nawet zabić człowieka, który tak skrzywdził bezbronnego owczarka.

Huddinge Mingel pisze...

Możesz ponownie wcielić się w postać żyjącą w sercu Nowego Jorku. Pamiętasz High-School-Life i atmosferę tam panującą? Jeśli tak, to zapraszam ponownie, jeśli nie to koniecznie musisz sprawdzić!
www.bradley-high-school.blogspot.com