LISTA POSTÓW

czwartek, 19 lipca 2012

It ends tonight


Gdyby to był film, kamera przejeżdżałaby w górę – począwszy od stóp, poprzez długie nogi w białych rajstopach, aż po idealnie płaski, może i nawet wklęsły brzuch, na którym znajdują się chude dłonie o kościstych palcach. Paznokcie pomalowane są na błękitno, dokładnie ten sam odcień, jaki ma stanik, który widzimy w dalszym ujęciu. Potem obojczyki, wystające jak żebra, jak każda inna kość w wątłym ciałku.  Wszystko kończy się na podbródku. Nic więcej. Podbródek na tle blond włosów.
                Kolejne ujęcie to mężczyzna. Starszy, ale na swój sposób przyciągający. O błyskotliwych oczach i nieco bezczelnej twarzy. Jeśli tylko twarz może być bezczelna. Gdyby to był film, wszystko  mieściłoby się w prostokącie. Dwa czarne paski, jeden na górze, drugi na dole. Zbliżenie na jego usta. Uśmiech.
- Mogłaś ją do nas zaprosić – mówi ciepłym, niskim głosem. Głosem tak cudownym jak ten należący do Orena Lavie. Cholernie pociągającym głosem, który wynagradza mu niski wzrost, czy nie szczególne modelową aparycję. Kamera oddala się nieco.
- Ja ci opowiadam o najbardziej mistycznym przeżyciu, a ty nadal jesteś chujem – słychać głos kobiecy. Cichy, spokojny, chociaż może trochę rozdrażniony. A mężczyzna nadal się uśmiecha.
- A czego ty ode mnie oczekujesz, Mila?
- Sama nie wiem – odpowiada mu głos, a potem za jego postacią ktoś siada. Ostrość po chwili przechodzi na kobietę. W końcu widać jej twarz. O bladej skórze, ale rumianych policzkach. I potarganych blond włosach. Oczy, szare i przejrzyste, sprawiają wrażenie załzawionych.
                - Zgubiłam się. Nie wiem gdzie jestem. Tęsknię za czymś. Marzę o czymś. Nie wiem, o kimś. A ta noc z nią… to było jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Wiesz, takie… dziewczyno, seks może być niesamowity. Nie musisz się mścić za ludzi, którzy są źli za to co robisz tylko w twojej wyobraźni. Nie musisz się kurwić przez, a może dla faceta, który zostawił cię bez słowa. Przecież i tak go nie kochasz, a jednak nadal żyjesz w tym gównie w stylu „o boże, jestem ofiarą nieszczęśliwej miłości, muszę się teraz upodlić, pokazać jak bardzo mnie to zniszczyło”. Wiesz o co mi chodzi?
                Mężczyzna kiwnął głową, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy. Uważał prawdopodobnie, że blondynka w jego łóżku za dużo filozofuje, powinna zamknąć buzię i iść się z nim ruchać, przecież jak na razie jej to nieźle wychodziło. Ale jako że jednak gra jej najlepszego przyjaciela – musi trzymać się roli.
                - Mila, zakochałaś się w niej?
                Mila na to krzywi się nieco.
                - Nie. Nie wiem. Ona uważa mnie za wariatkę. Nie przepadamy za sobą chyba.
                - To dlaczego z nią spałaś?  - zadał cholernie inteligentne, wbrew pozorom, pytanie. No bo dlaczego skoro nawet jej nie lubię i tak mnie traktuje? Film uciekł, ale ja siedzę dalej na łóżku i myślę nad tym. Byłam jak zahipnotyzowana, jakbym nie myślała.
                - Nie wiem – odpowiadam, podnoszę się i ubieram granatową sukienkę i czarne koturny. Łapię w biegu żakiet i torbę, bez pożegnania wychodzę. Muszę się upewnić. Muszę się spotkać z Parkerem. Udowodnić sobie, że się nie mylę.


when darkness turns to light
it ends tonight, it ends tonight.

                Oświadczam sobie dzisiaj, że to koniec z Milą i z Rorym. Nie będę więcej cierpieć za te kilka cudownych miesięcy. Wyleczyłam się. Zabawne, wyleczyła mnie ona. Dziewczyna. Noc z dziewczyną. To chore. Nie jestem lesbą. Jestem taka… 100% straight. A jednak wyleczyła mnie noc z dziewczyną. Kurczę. Kurde. Kurwa.
                Siadam w wannie wypełnionej ciepłą wodą, z mojego pokoju gra całkiem głośno „I put a spell on you”. Moje ulubione wykonanie, She & Him. Rory uważał, że to najseksowniejsza piosenka na świecie. Trzymam, kto mi uwierzy?, talerz wypełniony spaghetti z sosem pomidorowym. Z wieprzowiną. Normalnie nakładam sobie cztery razy mniej. Ale to moje pożegnanie ze wszystkim co stare. Spaghetti popijam kieliszkiem dobrego wina, bo ostatni raz piję już w samotności. Jestem wolna.
                - Nie kocham cię – szepczę w pustą przestrzeń w odpowiedzi na słowa, które padły tu ponad rok temu. Siedziałam w tej wannie i ryczałam, a on siedział za mną i mi powiedział coś zupełnie odwrotnego. Ale to koniec. Jestem wolna. Koniec z dramatycznością. To ostatnia taka chwila w moim życiu. Przynajmniej taką mam nadzieję.
                Nie kocham już jego, nie kocham mojego byłego męża, nie kocham nikogo prócz siebie. Nie kocham tej dziewczyny. Po prostu… tak jakby nauczyła mnie czegoś. Nauczyła mnie czuć, ekscytować się każdym najmniejszym nawet dotykiem na nowo.
                Jak już skończyłam jeść – biorę do ręki telefon komórkowy. Szukam numeru Brandi i z ogromną niepewnością, biciem serca wysyłam sms-a:
                „Wiem, że mało się znamy, ale to w sumie nic straconego. Szukam kogoś fajnego na wakacje we Włoszech. Jedyna opłata to samolot. Co ty na to?”.
                Chyba mi odbiło. Nie znam jej, ona nie zna mnie. Mało tego, nie znosi mnie. Więc dlaczego, do jasnej cholery tak mi było z nią dobrze? Przez ostatnie trzy dni nie myślałam o niczym innym, tylko o jej smaku i zapachu. O tym jakie cudowne, gęste włosy miała i jak niesamowicie jest dotykać stwardniałych kobiecych sutków. I te myśli przecinają mnie na wskroś. Do tego stopnia, że patrzyłam dzisiaj na Parkera spokojnie, bez bicia serca... bez kisielu w majtkach. A gdy dzisiaj rano Piotrek zaczął mnie rozbierać – nie mogłam tego znieść. To z nim miałam pojechać do Włoch, ale… jak miałabym to zrobić, skoro nie znosiłam jego dotyku?
                - Piotr? – rzucam do słuchawki. Nieświadomie, zupełnie przerażona, wybrałam jego numer. Jest jedyną osobą, która mnie rozumie. Nawet w tak absurdalnych sytuacjach. Nawet jak się ze mnie śmieje i chodzi mu tylko o ruchanie – wiem, że mnie rozumie. Rozumiał mnie zawsze, przez te wszystkie lata.
                - Oszalałam Piotrek. Ona mnie przecież nienawidzi. Oszalałam.
                Z pewnością tak.

it's too late to fight
it ends tonight, it ends tonight


_______________________________
panie i panowie, kto mi uwierzy? Mila się zabujałą chyba w naczelnej lesbie Amsterdamu. toż to szok. nastąpi teraz przemiana wewnętrzna głównego bohatera, a ty, Brandi, tak, do ciebie mówię, masz najpewniej przejebane, dopóki się mnie nie pozbędziesz :D ejmen.
no i bym zapomniała - tytuł sponsoruje The All-American Rejects

7 komentarzy:

Bran pisze...

[O, hahaha :D]

Unknown pisze...

[ O.O Zeżarła świnię. O bosz... ]

Unknown pisze...

[przełomowa chwila w życiu Mili, a ta się czepia o świnię xD ja pierdolę, co za naród!]

Mia Evans pisze...

[ Bo Mia jest tolerancyjna, a świnia to dla niej świętość ! xD ]

Unknown pisze...

[ a ja ją za to uwielbiam <3 niech wpieprza świnię tak długo jak może ; D ]

Mila Drozd pisze...

[kochana carll! <3]

lilac sky pisze...

[Nareszcie mam okazję skomentować notkę, bo koniecznie muszę :D Bo Mila ma notki fajne, wcześniejszą w sumie czytałam i sama postać Piotra jest oryginalna i niesamowicie ciekawa. A do tego moja ukochana piosenka Rejectsów w notce ^^. Na końcu jeszcze dodam, że i sama tematyka postu intrygująca. No i to by było chyba na tyle, bo obawiam się, że Mila z Amelką nie znajdą wspólnego jeżyka, nawet jeśli posty Mili lubię czytywać :D]