" Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć,
jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć
niespodzianki, jakie niesie nam los."
Paulo Coelho
Pamiętasz jak to było? Początkowo czułeś jedynie ciepło, odgłosy czyjegoś serca, inne dźwięki były stłumione,
byłeś od nich odgrodzony. Nie zdawałeś sobie sprawy, co czeka cię na
zewnątrz, z czym będziesz się musiał zmierzyć w przyszłości. Nie ważne,
czy byłeś jeszcze zbyt słaby, czy mocny – wszyscy zostali jednakowo
potraktowani. Tylko, że niektórzy od samego początku mieli prościej.
Teoretycznie. Bo choć ktoś dostawał ciepło, i tak nie umiał się z nim
obejść, nie pasował do całego środowiska. Znajdował się jakby w innej
bajce, odosobniony od całej rzeczywistości. I dobrze wiedział, że z tego
nie wyrośnie. Bo jak można się pozbyć siebie?
Można zacząć od początku. Tylko po co? Urodziła się tak, jak wiele
innych dzieci, w szpitalu. Jej dzieciństwo przebiegało w miarę
normalnie, o ile nie liczyć kilku drobiazgów, które skutecznie
oddziaływały na zainteresowania tejże dziewoi, wpływały nieznacznie na
jej charakter. Od zawsze odstawała od reszty, wolała skupiać się na
własnych przyjemnościach, sprawiała problemy. Niewiele osób potrafiło ją
uspokoić, a kiedy już się to komuś udało, pojawiały się podejrzenia, że
Angel ma wysoką gorączkę.
Początkowo wychowywała się w pełnej rodzinie,
otoczonej miłością, szacunkiem i zrozumieniem. Sama jednak nigdy nie
potrafiła komuś tego okazać, odnajdowała same negatywne emocje. Poza tym
była na swój sposób niezwykła, zamknięta w sobie, głośnia, lecz tak
naprawdę cicha. Wrzeszczała, ale jej dusza pozostawała niema. Koliber w
klatce, ot co.
Historia dziewczyny tak naprawdę zaczęła się nie
wtedy, gdy umarła jej matka, a gdy skończyła czternaście lat. To właśnie
w tym czasie wzrosło w niej namiętne zainteresowanie muzyką, oddanie
się jej w całości. Być może teraz nawet studiowałaby na jakiejś dobrej
uczelni, lecz w tym przeszkodziła jej pewna rzecz, a raczej pewni
ludzie.
Jak można się domyślić, kiedy hormony szaleją, a do tego nie
odczuwa się żadnego wsparcia ze strony ojca, można się po prostu
pogubić. I nie pomogło nawet to, że opiekowała się nią Mia (średnia z
sióstr), która robiła dosłownie wszystko, żeby tylko zapewnić Angel
lepszy byt. Dziewczyna i tak popadła w złe towarzystwo, na pierwszym
miejscu były używki, nowe znajomości. Miłość do muzyki odeszła w
nieznane, została porzucona, jednak wciąż nie spalona do końca. Przecież
zawsze istnieje nadzieja, prawda?
Czas mijał, a jej życie
zaczynało w dość szybkim tempie przypominać czarną komedię, wypełnioną
kiepskimi efektami specjalnymi. Stawała się coraz bardziej dzika,
nieposkromiona, rozpuszczona, cyniczna, żmijowata, wyzbyta wszelkich
dobrych manier, którymi, szczerze mówiąc, nigdy się nie chwaliła.
Stroniła od rodziny, nie odmawiała sobie za to coraz to nowszych
„wspomagaczy”, czy partnerów. Była bliska końca, w zasadzie w pewnym
momencie nawet pożegnała się ze światem. Niestety (jak sama sądzi)
została odratowana. Czy był to powód do zastanowienia się nad sobą?
Skądże. Zabawa trwała dalej, karuzela przeznaczenia dopiero się
rozpędzała.
Rok później nastąpił przełom. Wyjechała do Amsterdamu,
właściwie już pod przymusem. Mieszkała u Mii i jej narzeczonego, który
prawdę mówiąc był jedyną osobą wartą jej zaufania. Znalazła z nim
wspólny język, zaczęła spoglądać na wszystko inaczej. Ale to i tak nie
on spowodował, że w dziewczynie na nowo obudziły się dawne pragnienia.
Był jeszcze ktoś, kto zapadł jej głęboko w pamięci. Może nawet nie tylko
tam.
Czy to już koniec opowieści ? Ależ nie! Pomimo tego, iż
panienka Evans zaczęła wkraczać na drogę ku oświeceniu, popadła w
jeszcze większe tarapaty. Lecz o tym na pewno ci nie opowie, a jeśli
jakimś cudem uda ci się wyciągnąć z niej kilka faktów dotyczących
bliskiej przeszłości wiedz, że do szczęścia i tak ci to raczej potrzebne
nie będzie, do niczego ci ta wiedza się nie przyda.
Wcześniej
sporo podróżowała, myśląc, że ucieczka od przeszłości będzie banalnie prosta, a
wyrzuty sumienia pozostaną w tyle. Trzeba przyznać, iż tak się nie
stało, a blondynka skrzywdziła tym nie tylko siebie, a również swoich
bliskich.
Kilka
miesięcy temu wróciła do Amsterdamu, gdzie próbowała żyć "normalnie",
pomimo wszystko. Szybko przekonała się, że jest to niemożliwe. Kłopoty i
tak ją dosięgnęły. By ostatecznie zakończyć wszystkie sprawy, Angel
wyjechała na jakiś czas do Francji, gdzie w końcu pożegnała się z
przeszłością.
Obecnie dziewczyna znowu zagraca swoim istnieniem amsterdamskie ulice i kluby, a także poszukuje... współlokatora!
Wreszcie udało jej się zarobić na własne mieszkanie. Sporo koncertuje
na małych, lokalnych scenach, otworzyła też mały sklep muzyczny. Nie
potrzebuje większego świata, bo jest... szczęśliwa? A na pewno spokojna o
swoją
p r z y s z ł o ś ć. Wie, że tym razem nie zmarnuje szansy, którą dostała. Ba ta szansa naprawdę jest już tą ostatnią...
Przeszła wiele, dużo straciła, czuła jeszcze więcej. Zmienia się. Podobno.