LISTA POSTÓW

wtorek, 26 czerwca 2012

But that girl had so much love. She'd wanna kiss you all the time.


Lilah Clark.
Matka sześcioletniego Nathana
Właścicielka małej kawiarni w centrum miasta.
Urodzona 15.08.1986 (takie tam, 25lat jakby komuś nie chciało się liczyć)


Kobieta jest (...) najsilniejsza, 
gdy jest kochana.

Nigdy w życiu nie widziałeś kogoś bardziej dobrego, z większym sercem, z większą miłością w oczach i większym uśmiechem na ustach. Nigdy i w życiu kogoś takiego już nie spotkasz bo tacy ludzie rodzą się raz na sto lat. I nie chodzi tutaj, że przeprowadza staruszki przez ulice, dokarmia bezdomne koty czy ratuje pandy wielkie. Jej uśmiech doprowadzi cię do szału, rozkocha cię w sobie bo jest kobietą o której może marzyć każdy mężczyzna. Można wręcz stwierdzić, że nikt inny nie jest tak prostą i opiekuńczą osobą jak panienka Clark. 
Tak zajęta, a tak okropnie szczęśliwa. Jakby miała zakodowane od dziecka, że w życiu zawsze trzeba być z siebie zadowolonym. Że trzeba dawać z siebie wszystko i to wszystko akceptować. 
Musi zawsze wszystko mieć jasno przed oczami. Na prosto. Bez owijania w bawełnę, bez kłamstewek, niedopowiedzeń. Z planem. Zawsze musi mieć plan. Kiedy ma się tyle do zrobienia co ona, przetrwanie bez planu graniczy z cudem. Musi mieć jasno napisane co, gdzie i kiedy. Uznaje spontaniczność, ale i tak zawsze trzeba mieć plan. Żeby wiedzieć co się psuje, jakby co. Potrzebuje prostych komunikatów. Z pauzą na zakodowanie. Kochasz albo nienawidzisz. Chcesz albo nie chcesz. Przytulasz albo wychodzisz. Plujesz albo całujesz. Bez pomiędzy. 
Ona musi mieć to jasno, inaczej się zgubi. Inaczej kompletnie się zgubi. 
Nie ufa jednak ludziom, dlatego ma dość małe grono znajomych, co nie oznacza, że jest zamknięta na innych. Należy do osób, które popełniają dany błąd tylko raz, więc ma jakąś tam tarcze obronną, co nie świadczy o tym, że nie jestem osobą towarzyską, bo jest. Jednak trzeba czegoś więcej by Lilah w gruncie rzeczy dosłownie zwróciła na Ciebie uwagę. Jednak jeżeli już cię wpuści do swojego świata to tak łatwo już nie pozwoli Ci z niego wyjść. Bo ona potrzebuje zaufanych osób. Osób, które od czasu do czasu uratują je światek gdy ona nie będzie miała już chwili, a nawet czasu na układanie sobie planu. Kogoś kto jej powie, że to nic, że włosy jej się nie układają, że nie ma kawy lub poszło jej oczko w rajstopce. 
Nie znosi być niemiła. Nienawidzi wyciągając starych brudów na wierzch, rzeczy które ją zraniły by dopiec komuś gdy on znowu to robi. Bo okropnie łatwo ją zranić, okropnie łatwo doprowadzić ją do łez jak to na osobę z wielkim sercem przystało. I wyolbrzymia i rozumie wszystko na swój sposób, przez co jej samej pęka serce. Bo człowiek powinien umilać innym życie, a nie je psuć. 


Lilah urodziła się w Amsterdamie. Całe życie tutaj mieszkała, a jej nazwisko tłumaczy ojciec i jego amerykańskie korzenie. Przy okazji nie ma z nim kontaktu od dość dłuższego czasu, a mianowicie zniknięcia jej matki. Kobieta zniknęła jakby nigdy nic, gdzieś przed urodzinami, czternastoletniej wtedy, Lilah i od tego czasu nie dawała znaku życia. Ojciec wpadając w wir pracy, aby przestać myśleć o stracie zony, stracił także córkę, która z dnia na dzień stawała się dla niego powietrzem. Clark została więc wychowana w gruncie rzeczy przez swoją babcię, a mamę swojej matki. 
W wieku osiemnastu lat zaszła w ciąże ze swoją pierwszą miłością, która po jakimś czasie zrezygnowała jak i z niej, tak z dziecka, a nawet alimentów. Po prostu zniknął z jej życia tak szybko jak się pojawił, a Lilah urodziła dziewięć miesięcy później przeuroczego syna, Nathana. 
Przez ciążę ledwo co zdała maturę i jakby zapuściła okazję aby iść na studia. Wtedy po raz pierwszy zapytała ojca o jakąkolwiek ponoć i dostała w prezencie niewielką kawiarenkę w centrum miasta, z mieszkaniem nad nią, którą nadal wiernie prowadzi.


Nie przejdziesz obok niej obojętnie, na pewno nie. Jej nogi, jak piersi czy włosy na pewno przykują twoją uwagę. Lilah nie należy do kobiet które mają obsesje na punkcie diet i tej całej reszty. Lubi swoje ciało, swoje krągłości i w życiu by z nich nie zrezygnowała. A prędzej nie zrezygnowałaby z jedzenia. Akceptuje siebie taką jaka jest i o dziwo, rzadko kiedy narzeka. 
Nie zwróci też na Ciebie uwagi jeżeli będziesz miał idealną klatę czy seksowny dwudniowy zarost. Prędzej na Ciebie spojrzy gdy zauważy, że się do niej uśmiechasz.


  1. Każdą wolną chwilę spędza ze swoim synem, a nie jest ich zbyt wiele.
  2. Jak na każdą kobietę przystało ma obsesję na punkcie butów. Jej mają nawet własny pokój.
  3. Jest niespełnioną artystką, przed narodzinami Nathana tak naprawdę chciała iść na studia plastyczne. 
  4. Jej wielka sztuka ograniczyła się jednak do rysowania swoich klientów na serwetkach.
  5. Kocha jeś. Nie wyobraża sobie jak można w ogóle rezygnować z kotletów i czekolady.
  6. Nałogowo pali papierosy i pije kawę.
  7. Ma alergię na pyłki i kocią sierść.
  8. Posiada sobie malutkiego żółwia, który z reguły pełza po jej mieszkaniu i nazywa się Bigos.
  9. Jej babcia jest najważniejszą osobą w jej życiu, od razu po Nathanie, oczywiście.
[ Cześć i cześć. Na zdjęciach przewspaniała Amber Heard. Nie wiem czy pamiętacie Lilah jeszcze z onetu, ja sama ledwo co pamiętam tą postać <3 ]







23 komentarze:

lilac sky pisze...

[To ja ładnie się witam i tak sobie myślę, że Amelka mogłaby być stałą bywalczynią kawiarni Lilah, mhhh?
Ah, i uwielbiam Amber. Świetne zdjęcia i gify :D]

Angel Evans pisze...

[ Ja pamiętam :D Nawet miałyśmy wątek, tylko, że miałam inną postać. A tak w ogóle to witam ponownie i wyskoczę z pytankiem - chętna na wątek ze mną? ;D ]

lilac sky pisze...

Dzień bez kawy był ewidentnie dniem straconym. Z takiego założenia wychodziła przynajmniej Amelie. Nawet jeśli nie należała do kustoszek tego magicznego napoju energetycznego, nie znała się zbytnio ani na rodzajach kaw, ani ich pochodzeniu, wiedziała jednak co lubi i smakuje jej najbardziej. Trzymała się więc swojego latte z syropem kokosowym od lat i póki co na złe jej to nie wyszło. Tak samo, jak notoryczne poranne odwiedziny w położonej nieopodal uczelni kawiarni, której właścicielką była Lilah. Przez swoje niemal codzienne wpadanie do kawiarni po szybką kawę, zdążyła się zaznajomić z Lilah, co bez wątpienia okazało się korzystne. Amelie zyskała nie tylko kolejną znajomą w Amsterdamie, ale i z czekaniem w kolejkach o poranku umiała sobie sprytnie poradzić. Tutaj ją znano i lubiano, więc nie musiała się użerać, wzdychając i kłócić z nerwowo zerkającymi ludźmi, którzy czekali w ogromnej kolejce na swoją poranną dawkę zapału do pracy. Ona wprawdzie nie potrzebowała energii, bo miała jej aż nadto, lecz pijała kawę głownie ze względu na walory smakowe, a także robiło to za jej śniadanie.
Dzisiejszego poranka mając zajęcia przełożone na późniejszą godzinę, uznała, że i tak wpadnie do swojej ulubionej kawiarenki, kupi ukochaną latte i poczeka, aż tłum się przerzedzi, a wtedy utnie sobie z Lilah małą pogawędkę. Wpadła więc jak burza do budynku, wesołym głosem krzycząc, że dla niej to co zawsze i usadowiła się na swoim stałym miejscu- tuż pod szybą, posyłając blondynce radosny uśmiech. Miała dobry dzień, o co w przypadku amelie nie było trudno, ale też cieszyła się, że może w końcu uda jej się porozmawiać ze znajomą.

Anonimowy pisze...

Może to nie chodziło oto że był uzależniony od czarnej, mocnej kawy którą uwielbiał pić na rozpoczęcie dnia gdy właśnie kończył imprezę. Tylko raczej był uzależniony od patrzenia na dziewczynę, która tą kawę parzyła a dokładniej od właścicielki tego lokalu. Jej nogi, piersi, krągłości które posiadała i te jej włosy plus na dokładkę zdarzał się uśmiech posyłany w jego kierunku. To nie możliwe, że to miłość bo on z tego wyrosną. Chęć spędzenia z nią nocy? Oczywiście, że była. W końcu on był mężczyzną a ona bardzo atrakcyjną kobietą. Ale to także nie to. Sam nie rozumiał czego tak naprawdę chce, jak małe dziecko, które wszystko dostaje a nadal płaczę tylko że tym razem nie dostał jeszcze tego co mu się marzy.
- To samo co zwykle. -rzucił w jej kierunku ochrypniętym głosem. Usiadł przy stoliku, który w zwyczaju ma zasiadać. Tylko raz zdarzyło się że było zajęte. Jakąż czuł wtedy złość. Dla niego jest oczywiste, że gdy on tu wchodzi to miejsce jest tylko i wyłącznie jego. Gdy widział idącą dziewczynę w jego kierunku na twarzy pojawił się mimowolnie malutki uśmiech. - Może dzisiaj znajdziesz w końcu czas żeby się do mnie przyłączyć? -zapytał z nadzieją wskazując na wolne miejsce przy stoliku.

Mila Drozd pisze...

[ja od razu poznałam! :D]

Anonimowy pisze...

Uwielbiał dostawać to czego chce. Co prawda usiądzenie przy jednym stoliku to nie sex w jednym łóżku. Ale różnie bywało już w jego życiu.
- Oczywiście, że tak. -uśmiechnął się całkiem szarmancko. - To może zdradzisz mi swoje imię? W końcu tak długo tu już przychodzę, a jakoś nigdy się nie przedstawiłaś. -powiedział niby to z wyrzutem, zresztą nie raz już słyszał jak ją wołają po imieniu. Ale czy to ważne. Ważne jednak żeby jakoś rozpocząć rozmowę i nie przegrać na starcie.

Anonimowy pisze...

- Ładne imię -skomplementował, posyłając kolejny uśmiech w jej stronę. - Gabriel -powiedział, chociaż najwidoczniej nie bardzo ją to interesowało. Spojrzał na to co robi dziewczyna. - Widzę, że nie tylko ja mam słabość do kreślenia po czym się da -zaczął się śmiać pod nosem. Upił łyk kawy, która bardzo mu smakowała. - A może kiedyś dasz się gdzieś zaprosić? -zapytał, bez dłuższego zastanowienia się. W końcu teraz ona była w pracy.

Anonimowy pisze...

- Hmmmm... -zamyślił się. - Miałem raczej na myśli jakąś wspólną kolacje. -odpowiedział lekko skrępowany. - Ale jeśli kawa ci nie szkodzi wieczorem, to dlaczego by nie -odpowiedział pewniej. Spojrzał na jej twarz dokładnie się wpatrując w jej oczy, które były naturalnie piękne bez tych tuszy, kredek i innych bajerów upiększających. A w kącikach można było zauważyć pierwsze pojawiające się zmarszczki, które świadczyły o dojrzałości Lolah. Jakąż miał słabość do takich doświadczonych kobiet.

Anonimowy pisze...

- Hmmmm... -zamyślił się. - Miałem raczej na myśli jakąś wspólną kolacje. -odpowiedział lekko skrępowany. - Ale jeśli kawa ci nie szkodzi wieczorem, to dlaczego by nie -odpowiedział pewniej. Spojrzał na jej twarz dokładnie się wpatrując w jej oczy, które były naturalnie piękne bez tych tuszy, kredek i innych bajerów upiększających. A w kącikach można było zauważyć pierwsze pojawiające się zmarszczki, które świadczyły o dojrzałości Lolah. Jakąż miał słabość do takich doświadczonych kobiet.

Anonimowy pisze...

Jego pewność w pewnym momencie jakby wyparowała. Jej śmiech spowodował, że chłopka poczuł się jakby popełnił największą gafę w swoim życiu. Propozycja kolacji, to było taki śmieszne? Najwidoczniej dla dziewczyny, która ostatnio chyba nie była nigdzie zaproszona. - Może być tylko kawa. -stwierdził niezdecydowany. No cóż, zawsze coś. Jednym duszkiem dopił reszkę zawartości szklanki, która zamazała uczucie niepewności.

Anonimowy pisze...

- Dziś wieczorem o 7? -zapytał nie dopuszczając do siebie żadnej odmowy. Miał nadzieje, że dziewczyna jednak się zgodzi a czas spędzony w jej towarzystwie nie okaże się czasem zmarnowanym. - Przyjdę po ciebie tylko musisz powiedzieć mi gdzie mieszkasz. -powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Wyciągnął komórkę z kieszeni, którą nerwowo obracał w dłoniach pod stolikiem.

mo pisze...

[Nasze bohaterki są w tym samym wieku :D Może stworzymy jakiś wątek, np. znają się z tej kawiarni? Arianne zawsze po nocnym dyżurze może wpadać tam na poranną kawę :) Hm?]

Anonimowy pisze...

- Ałććć -zapiszczał jak małe dziecko, udając że go to zabolało. - A więc wpadnę o 7 -powiedział z uśmiechem na twarzy. Popatrzył w jej twarz, nie wiedział czy dziewczyna z nim flirtuje ale to przygryzanie wargi działało na niego. Żeby nie zrobić głupoty w stylu rzucenia się na nią po prostu położył należne pieniądze na stół i grzecznie się pożegnał. - Tylko nie daj mi na siebie zbyt długo czekać -powiedział z przekąsem puszczając do dziewczyny oczko.

Anonimowy pisze...

Lekko zmieszany szedł szybkim krokiem zbliżając się ku celowi. A może trzeba było kupić kwiatka? Zastanawiał się, szukając ucieczki. Dawno już nikogo nie zapraszał na kolacje. Drink w zatłoczonym lokalu? Owszem. Spojrzał na godzinę i punkt 7 przekroczył próg jej kawiarni. Ujrzał ją siedzącą tak i palącą papierosy. Nie lubił gdy w jego towarzystwie kobiety paliły, ale ona robiła to tak seksownie, że nie mógł nic powiedzieć. Stał w wejściu wpatrując się w nią i uśmiechając się. Po chwili jednak oprzytomniał. - Gotowa? -zapytał podchodząc bliżej.

Anonimowy pisze...

Dopiero teraz przyjrzał się jak ubrana była dziewczyna. Znowu jej krągłości zostały podkreślone przez ubranie i oczywiście seksowne szpilki. Miał jednak cień nadziei, że kolacja nabierze takiego obrotu sprawy, że może jednak towarzyszka da się odprowadzić do samego łóżka a nie tylko drzwi. - A więc chodźmy -ponaglił dziewczynę, by móc uspokoić trochę myśli. - Wybrałem dość kameralną knajpkę bo nie lubię tłumów. -oznajmij szybko. Wolał lepiej poznać dziewczyn i miło spędzić czas na wspólnej rozmowie, niż pchać się do drogiej i znanej restauracji i wywrzeć na niej wrażenie, hmmm wrażenie chłopaka, który szasta kasą a tak naprawdę jej nie ma.

Brandi pisze...

[Ty mnie łantasz? :D]

Anonimowy pisze...

Szedł w stosownej odległości od dziewczyny by jednak zanadto się nie narzucać. Podróż do knajpki minęła dosyć szybko, może to przez to, że jednak wystarczyła krótka rozmowa by nerwy odpuściły i można było się czuć swobodnie. Gdy byli na miejscu, przywitał ich lokal z przytulnym wystrojem w środku. Taki rodzinny, przyjazny klimat. Gdzieś z rogu wydobywała się cicha, spokojna muzyka pasująca do pory dnia. Jako dżentelmen odsunął krzesełko by Liliah mogła swobodnie usiąść, po czym sam zajął miejsce naprzeciw towarzyszki. - Hmmm. -zamyślił się na głos patrząc w kartkę. - A ty na co masz ochotę? -zapytał z uśmiechem na ustach wyłapując jej wzrok zza karty.

Brandi pisze...

[o...jej? To coś wymyśl. A ja zacznę tak za dwie godzinki, jak wstanę - bo teraz idę spać. Miłych ;3]

Anonimowy pisze...

Jej odpowiedź wywołała uśmiech na ustach chłopaka. Bo każdy mężczyzna uwielbiał dobre mięso i jeszcze lepiej jak usłyszał że dziewczyna też lubi. - A do picia? -zapytał, zanim ruchem ręki przywołał do siebie kelnerkę. - Dwa kotlety, kawa i? -zwrócił się do Lil by dokończyła zamówienie. - A więc prócz prowadzenia kawiarni, czym jeszcze zajmujesz się w życiu? -zapytał wpatrując się w dziewczynę.

Brandi pisze...

[No skoro tak mocno mnie nie pragniesz :D]

mo pisze...

[O! Jestem bardzo za przyjaźnią. Mogło być tak, że Aria nie wiedziała jeszcze co ze sobą zrobić i z walizkami zaszła do kawiarni i tak zaczęły rozmawiać... poznawać się i w sumie coraz częściej tam zachodziła i się zaprzyjaźniły. No i Aria może uwielbiać Nathana, bo ona pediatra uwielbia dzieci ;D]

Anonimowy pisze...

- Dobrą kawę -poprawił dziewczynę i uśmiechnął się do niej. Rozmawiali jeszcze trochę ze sobą a potem otrzymali zamówienie. Spotkanie minęło szybko i to w dobrej atmosferze. W końcu posiłek był dobry a towarzystwo dziewczyny jeszcze lepsze. Opuścili pomieszczenie i wyszli na zewnątrz.
- Miała byś coś przeciwko gdybym zapalił? -zapytał patrząc w oczy dziewczyny. Niestety uzależnienie dało się we znaki.

Rory Parker pisze...

[<3]